Poprzednia 1 2 3 Dalej Strona 1 z 3 Rekomendowane odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Moje kochane chciałabym zachęcić was do odpowiedzi na pytanie czy sylwestra tegorocznego będziecie spędzać z dziećmi czy może bez nich? Jakie macie pomysły na spędzenie tego ostatniego dnia w roku? Czekam na wasze wypowiedzi Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Szani84 Zgłoś odpowiedź ja spędzam z sykiem :) bo mężuś 31 grudnia będzie szedł na 18 do pracy no chyba ze coś się zmieni...... ale nawet jakby nie szedł to będziemy siedziec w domu sami :) przyznam ze nie wyobrażam sobie inaczej zesztą nie lubie takich imprez i wolę iść po prostu spać :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź My spędzimy sylwestra we trójkę i bardzo się z tego cieszymy . Nie wyobrażam sobie, żeby było już nasłuchałam się od postronnych osób, że "przecież masz mamę", albo "jesteście młodzi, idźcie się bawić, a mama niech z dzieckiem zostanie". Czy wy też takie komentarze słyszycie? Do tych osób niestety nie dociera, że moja mama też człowiek i ma prawo pobawić się w sylwestra, albo zwyczajnie odpocząć. Nie wspominając już o tym, że ja po prostu chcę zostać z moim dzieckiem. Zresztą czy to jakiś obowiązek iść na bal w sylwestra ? Cytuj Z. 2011, J. 2014 Przepraszam za brak polskich liter - mam stara klawiature i alt mi nie zawsze działa Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź dzięki dziewczyny że tak szybko napisałyście, ciekawa jestem jak to jest u innych dziewczyn. Czy one też słyszą tego typu słowa odnośnie konieczności bawienia się za młodu? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź My w zeszłym roku, kiedy synek był mały siedzieliśmy w domu. Teraz idziemy na impreze ze znajomymi a z małym zostanie moja mama. Oczywiście ona nie chciała nigdzie iśc :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź No u nas to siłą rzeczy z dzieckiem i w domu na białej sali:) nasi najlepsi znajomi mają 5miesięczne dziecko wiec nawet domówka w grę nie wchodzi z dwojgiem małych dzieci.... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź no faktycznie z takimi maleństwami ciężko by było Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Helena Zgłoś odpowiedź iskra0110No u nas to siłą rzeczy z dzieckiem i w domu na białej sali:) nasi najlepsi znajomi mają 5miesięczne dziecko wiec nawet domówka w grę nie wchodzi z dwojgiem małych dzieci....trzy lata temu bylismy z czteromiesieczna pociecha u znajomych na sylwestra-bylismy my wtrojke,i znajomi we dwoje sympatycznie bylo Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Szani84 Zgłoś odpowiedź u mnie kiedys dogadywano ze mlodzi ze bawic się ale ja to mialam gdzies........... w końcu każdy zrozumiał że ja nie lubie dyskotek i takich imprez............. choc moi rodzice sie dziwią bo oni mogliby szaleć na parkiecie a ja to domator :) a ponadto wolę isc spac i się wyspać niż potem cały dzień chodzic nie tomna............. bo dziecku nei da sie powiedziec śpij........... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Szani84u mnie kiedys dogadywano ze mlodzi ze bawic się ale ja to mialam gdzies........... w końcu każdy zrozumiał że ja nie lubie dyskotek i takich imprez............. choc moi rodzice sie dziwią bo oni mogliby szaleć na parkiecie a ja to domator :)ja też defacto nie lubię imprez, a mój m. bardzo od tego stroni, ale cieszę się jak z moimi ulubionymi znajomymi razem z dzieckiem możemy się spotkać,,,, choć w tym roku niestety odwołane przez nas z powodu choroby Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Szani84 Zgłoś odpowiedź czasem tak jest................ ja to lubie isc sama gdzies posiedziec........ ale to w ciągu dnai na kawke ale takie nocna to juz nie dla mnie ......... :) poza tym mąż w nocy pracyje bo od 18:00 do 2 w nocy więc każda noc gdzie jest w domu wole z nim spędzic niż szaleć :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość IWA23 Zgłoś odpowiedź Ja od 10 lat (bo od tylu mam dzieci) sylwka spędzam razem z nimi czy to w domu czy u znajomych/rodziny zawsze z nimi :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Myślę, że teściówka wpadnie posiedzieć, a my ewentualnie wyrwiemy się na miasto tuż przed północą..... może zostaniemy godzinkę lub dwie ze znajomymi... za długo nie możemy bo maluch na cycu Cytuj Trzy serca, jeden rytm Kjære Gud, hvis du ikke kan gjøre meg tynn.... så vær så snill å gjør mine venner tykkere:na: Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Z jednym dzieckiem jeszcze by sobie człowiek poradził ale z dwójką to już gorzej zwłaszcza jak już godzina 20-22 to już pogrążone we śnie Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź My Sylwestra spędzamy rodzinnie tzn. w domu z kuzynostwem. Będzie zaledwie 4 dorosłych. Bez szaleństw, spokojnie. A nasz synek już się cieszy, bo uwielbia swoje kuzynki i razem pewnie będą nieźle z mężem też słyszeliśmy i słyszymy te teksty o tym, że jesteśmy młodzi, że powinniśmy się bawić, że oni jak byli młodzi to non stop się bawili itd. A moim zdaniem każdy robi jak chce, w końcu Sylwester nie jest jedyną okazją do zabawy, przecież to nie jest obowązek w Sylwestra szaleć gdzieś na rok był dla nas wyjątkowo trudny, więc tym bardziej chcemy go spędzić rodzinnie. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź super, że rodzinnie spędzacie.....a jak byście mogły sobie zaszaleć bez konsekwencji pieniężnych to gdzie chciałybyście spędzić sylwestra? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Helena Zgłoś odpowiedź iskra0110Z jednym dzieckiem jeszcze by sobie człowiek poradził ale z dwójką to już gorzej zwłaszcza jak już godzina 20-22 to już pogrążone we śnieale gdzie Ty widzisz problem? dzieci spia-nawet jakby ich byla piatka,czy dziesiatka,to dzieci spiasylwester nie musi byc glosna impreza,wiec dzieci nie zbudzi halas nawet nie ma problemu z niemowlakiem na piersi bedac na "domowce"****chociaz ja tam lubie sylwestra w zaciszu domowym ja,maz i dzieci i tak dobra zabawa zalezy od wlasnego nastroju i towarzystwa Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Helena Zgłoś odpowiedź Ullasuper, że rodzinnie spędzacie.....a jak byście mogły sobie zaszaleć bez konsekwencji pieniężnych to gdzie chciałybyście spędzić sylwestra?nie moglabym sie zdecydowac,co wybrac sloneczko czy snieg za sloncem tesknie,i za sniegiem Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź no właśnie.......ale może uda się połączyć obie.......piękny krajobraz z pięknym słońcem, w ciepłych strumieniach wody z widokiem na ośnieżone góry... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Helena Zgłoś odpowiedź Ullano właśnie.......ale może uda się połączyć obie.......piękny krajobraz z pięknym słońcem, w ciepłych strumieniach wody z widokiem na ośnieżone góry...sloneczko bedzie siedzialo kolo mnie na kanapie,piekny krajobraz bedzie o polnocy(fajerwerki) a wczesniej bedzie prysznic w strumieniu cieplej wody gorzej z tymi gorami i sniegiem Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość IWA23 Zgłoś odpowiedź HelenaUllano właśnie.......ale może uda się połączyć obie.......piękny krajobraz z pięknym słońcem, w ciepłych strumieniach wody z widokiem na ośnieżone góry...sloneczko bedzie siedzialo kolo mnie na kanapie,piekny krajobraz bedzie o polnocy(fajerwerki) a wczesniej bedzie prysznic w strumieniu cieplej wody gorzej z tymi gorami i sniegiemMoże będzie w tv :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Helenaiskra0110Z jednym dzieckiem jeszcze by sobie człowiek poradził ale z dwójką to już gorzej zwłaszcza jak już godzina 20-22 to już pogrążone we śnieale gdzie Ty widzisz problem? dzieci spia-nawet jakby ich byla piatka,czy dziesiatka,to dzieci spiaA tu widze taki problem, że nie rozkażesz dzieciakom spać o tej samej porze i nie budzić się płaczem na wzajem. zresztą co połorze je w jednym łóżeczku? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź A my co roku spędzamy sylwestra balangując, nawet jak byłam w 5 miesiącu ciąży czy jak dziewczyny miały 4 miesiące. Fakt, że następnego dnia jesteśmy "nietomni", ale my z mężem imprezowe bestie, więc nie wyobrażam sobie inaczej. A dziadki nie balują, siedzą w domu, to i nawet cieszą się na towarzystwo dzieciW tym roku idziemy na domową imprezę do znajomych, będzie nas 6 par, tańce, gry i zabawy Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź My od kilku lat spędzamy Sylwestra w domu z dziećmi. Najczęściej ktoś do nas przychodzi. Czasami sąsiedzi, czasami ktoś z rodzeństwa, w tym roku kuzyn z żoną i dziećmi, 4-latkiem i 2-latkiem Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Poprzednia 1 2 3 Dalej Strona 1 z 3
Twój adres e-mail podany w formularzu przetwarzany będzie w celu przesyłania informacji dotyczących produktów i usług oferowanych przez ADO S.C. WILLA MARIANNA MARIA SŁABOŃSKA, MARIA ŁUKASZEWSKA, ANNA STACIWA, LĄDEK ZDRÓJ 57-540, KOŚCIUSZKI 84 na wskazany adres poczty elektronicznej, na podstawie zgody, art. 6 ust. 1 lit. a RODO.
Witam wszystkie Mamy i Taty po krótkiej nieobecności 🙂 Spełniło się moje marzenie… Zabrałem wreszcie rodzinkę w góry i połaziliśmy trochę. No, właściwie, kto połaził, to połaził. Olek większość czasu spędził w nosidle, ale… Był z nami wszędzie… Ku pamięci potomnych pozwolę sobie zatem na krótki reportaż z wyprawy 🙂 – Sobota. Wyjazd z domciu. Nawet bez poślizgów, Olek grzecznie spał akurat tak długo, byśmy mogli spokojnie się zebrać, zjeść i załadować. O dziewiątej jesteśmy w drodze. Mały śpi 5 z 6-ciu godzin jazdy, więc można rzec, że jest cudowny. Mieszkamy koło Szaflar u znajomej góralki, mamy ze znajomymi pokoje naprzeciw siebie w starej góralskiej chacie. Fajnie, bo maluchy (Olek lat 355/365 i Maciek, lat 1 i 1/12) mogą się odwiedzać poprzez pełną skarbów i tajemnic sień (kołowrotek, stara ława itp.). – Niedziela. Zaliczamy nieśmiertelne Krupówki, na których testujemy nosidła. Kolega ma miejskie Chico, ja turystyczne JAP. Maluszki czują się świetnie mogąc patrzeć na tłum z innej perspektywy. Przywilej kopania taty w zadek też bardzo im odpowiada :). Po spożyciu przeróżnych „zakopiańskich” specjałów, jak kiełbacha z grilla, piwko oraz lody wracamy do domku, gdzie maluchy poznają uroki wiejskiego gospodarstwa. – Poniedziałek. Ambitnie (ciut za bardzo) ruszamy z Najlepszą z Żon na Trzy Korony. Pogoda świetna, pakuję do nosidełka Olka oraz cztery flaszki (mleczko plus picie) tudzież kilka Danonków i ruszamy w góry. Mozolnie pniemy się pod górę, Na plecach czuję ciężar Olka i ekwipunku (17kg…). Mały grzeczny rozgląda się po cudownym świecie. Po trzech godzinach włazimy wreszcie na taras widokowy na szczycie, słysząc czasem komentarze typy „O mój Boże, takie maleństwo, jak można tak męczyć…” A że same w pantofelkach na obcasie lezą i za chwilę pomoc ortodonty się przyda, tego nie dostrzegają… Cóż, wiele jeszcze takich spotkamy na szlakach :(( Zejście bez stresowe, ino Olek zasnął smacznie w nosidle. Błogi sen przerywa burza, na szczęście zaledwie kilometr od samochodu, pokonany w związku z tym w tempie kozicy. Olek mokry, my takoż. Ale w samochodzie zakładamy wszyscy ciepłe ciuszki i jest pięknie 🙂 – Wtorek. Wraz z przyjaciółmi zaliczamy zamek w Nidzicy i Czorsztynie oraz zaporę. W drodze powrotnej łapie nas burza, która zalał Szaflary. Drogami płyną rzeczki. – Środa. Spacer dolina Strążyską. Bez ekscesów. Olek pod bacówką zwiedza glebę i dolne partie stolików, w związku z czym wygląda jak jego czeski kolega Krecik. Celem uatrakcyjnienia naszej wycieczki wali kupę w przedostatnią pieluchę, a w związku z brakiem kolejnych na wymianę „w razie powtórki”, wracamy tą samą drogą na dół. Olek zasypia, Maciek takoż. – Czwartek. Przez Chochołów jedziemy na Słowację. Olek po raz pierwszy korzysta ze swego nowego paszportu. Korzysta, powiedzmy, wirtualnie, bo całą drogę przesypia… Zwiedzamy zamek Orawski Hrad. Coś pięknego. Przy moim wzroście muszę uważać, aby nie stuknąć Olkiem o framugi drzwi. Zamek jest ogromny i pięknie zachowany. Największe wrażenie na Olku robi sala z wypchanymi setkami zwierzaków, na widok których dostaje bleblocji :)). Z powrotem jedziemy przez Liptowski Mikulasz i Zuberec, cudownymi serpentynami. Olek, jak zwykle, śpi… – Piątek. Znowu Słowacja. Celem jest Demianowska Jaskinia Swobody, jedna z największych jaskiń w Europie. Po drodze zmiana planów i jedziemy 10 km dalej, do podnóża Chopoka. Zabieramy ciepłe ciuchy i kurtki nieprzemakalne, Olka w dresik a w plecak polarek i pelerynka. Mleczko, deserki, zupka i picie to już standard… Kolejką gondolową jedziemy na górę. Olka mam tym razem z przodu, a uprząż zapiętą na plecach. Jedzie się bez problemu, nawet wygodnie, tylko Olek ściąga mi wciąż okulary… W połowie drogi przesiadka na zwykły wyciąg krzesełkowy. Też nie najgorzej się jedzie. Na górze pogoda się psuje, zaczyna kropić. Ubieramy się szybko i zgodnie z planem zbiegamy do stacji pośredniej, by na sam dół zjechać gondolami. 5 minut od szczytu łapie nas oberwanie chmury z gradobiciem. Mokrzy wpadamy do schroniska, gdzie Oleczek zalicza gorące mleczko, placka ziemniaczanego i garść frytek. Jest po tym najszczęśliwszym dzieckiem na świecie, co oczywiście oznajmia miłym smrodkiem i wielką kupą… Pan ze schroniska robi mu z worka na śmieci śliczną pelerynkę i tak wystrojeni złazimy do stacji pośredniej, zjeżdżamy na dół i gnamy do jaskini, karmiąc i przebierając po drodze Olka. Mały szaleje z radości, mimo wielu przeżyć. Jaskinia, mimo niewątpliwego uroku okazuje się nader głośnym miejscem, a to za sprawą naszego dziecko, który początkowo każdy stalaktyt komentuje głośnym piskiem, a potem wpada w histerię, która towarzyszy nam do końca trasy. Spotkani rodzice ze starszymi dziećmi utwierdzają nas w opinii, że jaskinie to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej… Drogę do Polski Oluś jak zwykle przesypia. – Sobota. Idziemy na Halę Gąsienicową, przez Boczań. Troszkę mozolnie, wciąż w górę, ale jakoś w miarę lekko się idzie. Pogoda piękna, słoneczko i wiaterek. Dochodzimy bez problemów, Olek pod Murowańcem zwiedza okolicę i podczas zawierania przyjaźni z Panem Kranem wpada do wody… Na szczęście płyciutko, butki mokre, ale skarpety suche. Ruszamy dalej i po pół godzinie rozkoszujemy się widokami Czarnego Stawu. Ślicznie. W drodze powrotnej, tym razem doliną Jaworzynki, Olek jak zwykle śpi a nas, jak zwykle, łapie burza. Mały budzi się już w dolinie, przesypiając próbę skręcenia nogi przez Tatę (ratują mnie kijki), oraz dość strome wyślizgane zejście. Poluje na padające krople i jest bardzo zadowolony 🙂 W sumie udana wycieczka. – Niedziela. Krupówki. Przyjaciele wyjeżdżają, więc łazimy po knajpkach i sklepach. Nuda. – Poniedziałek. Żona musi służbowo zaliczyć spotkanie w Brzesku, ja zostawiam autko i zwiedzam z Olkiem miasto. Nuda :)) Wracam do samochodu i brykamy nad zaporę w Rożnowie, a w drodze powrotnej zaliczam śliczny zamek w Torpsztynie (albo jakoś tak). Do Warszawy docieramy już we trójkę wczesnym wieczorem zaliczając po drodze, a jakże, kilka burz… Podsumowując, wyjazd z maluchem w wieku Olka, (czyli niespełna rocznym) w góry, nie musi oznaczać rezygnacji z wycieczek. Dzieciak był zachwycony, nie sprawiał najmniejszych problemów (z wyjątkiem jaskini). Trochę mnie bolały potem plecy, ale to wina pożyczonego nosidła, niezbyt dopasowanego do mojej postury, a bez możliwości regulacji… Polecam kijki turystyczne, dają pewniejsze oparcie w trudniejszym terenie i jednak bardzo ułatwiają podejścia i odciążają kolana przy zejściach. Na przyszły raz kupię też poncho, co by w razie deszczu można było zakryć Olka wraz z nosidłem. Poniżej fotki z wycieczki. To Misiak nad Czarnym Stawem A to ja z Misiakiem pod schroniskiem Murowaniec w trakcie zawierania znajomości z Panem Kranem (pierwszy z prawej, Olek go właśnie głaszcze), chwilkę przed zapadnięciem się kratki i wpadnięciem Olka do wody 🙂 26 sierpnia 2003
.