Czeeeeść, Leo! 😉 “Wielki Gatsby”, adaptacja powieści Scotta Fitzgeralda pod tym samym tytułem, to z pewnością film mający jedną z najwspanialszych scenografii jakie widziałam. Oczywiście, Leonardo DiCaprio też był świetny jak zawsze, ale to scenografia i wnętrza wbiły mnie w ziemię i to jej przyjrzałam się z bardzo bliska. Film jest osadzony w latach dwudziestych a wnętrza inspirowane stylem Art Deco są same w sobie wystarczającym powodem, żeby obejrzeć film. Dlaczego “inspirowane Art Deco”? Dlatego, że scenograf, Catherine Martin, nie starała się z historyczną precyzją odtworzyć dawnych wnętrz, ale raczej wprowadzić nas w atmosferę szalonych lat dwudziestych i życia Gatsby’ego. Tobey Maguire, grający Nicka Carrawaya, powiedział: “Baz (Baz Luhrman, reżyser) i jego zespół stworzyli cały fantastyczny świat, które zabiera nas z powrotem do lat 1920-stych i w pewien sposób uwspółcześnia je. To lata dwudzieste pokazane tak, jak ludzie ich ówcześnie doświadczali”. Dywany, na przykład, są zaprojektowane przez scenografa specjalnie dla filmu i mają współczesną duszę. Świetnie nadają się do nowoczesnych wnętrz. Lata dwudzieste, ach, co to za wspaniałe czasy! Po I wojnie światowej społeczeństwa pozbyły się tradycji i konserwatyzmu i zaczęły bawić się jak nigdy wcześniej. W Stanach drapacze chmur rosły w zastraszającym tempie a miasta stały się tym, czym są teraz – miejscami tętniącymi życiem, usługami, imprezami i (jazzową) muzyką. Sztuka również przeżywała swój rozkwit, formy były nowatorskie, zmieniały się wnętrza. Modny ówcześnie styl Art Deco wprowadził do wnętrz polerowane na wysoki połysk egzotyczne drewna, schodkowe formy geometryczne inspirowane wieżowcami, szerokie użycie luster, również w meblach. Całe to bogactwo i życie pełnią życia widzimy w filmie. Wnętrza żyją w nim trochę własnym życiem, rozkwitająć kiedy Gatsby jest u szczytu, blednąc opuszczone pod koniec filmu. Stworzenie scenografii w tym filmie wymagało ogromnych nakładów pracy, stworzono aż 42 plany! Sama posiadłość Gatsby’ego to 14 tygodni pracy całego zespołu, budowy, malowania i dekorowania. Spójrzcie zresztą sami na zdjęcia wyników ich pracy poniżej – a jeśli jeszcze nie widzieliście tego filmu koniecznie to zróbcie. posiadłość Gatsby’ego posiadłość Gatsby’ego posiadłość Gatsby’ego posiadłość Gatsby’ego – sala balowa posiadłość Gatsby’ego posiadłość Gatsby’ego posiadłość Gatsby’ego , kryształowy żyrandol Art Deco podłoga w posiadłości – kontrastowe kolory, geometryczne kształty typowe dla Art Deco posiadłość Gatsby’ego posiadłość Gatsby’ego i dywan zaprojektowany przez Catherine Martin posiadłość Gatsby’ego i dywan zaprojektowany przez Catherine Martin posiadłość Gatsby’ego i dywan zaprojektowany przez Catherine Martin sypialnia Gatsby’ego i dywan projektu Catherine Martin Sypialnia Gatsby’ego i dywan projektu Catherine Martin. Na podłodze egzotyczne drewno polerowane na wysoki połysk, charakterystyczne dla Art Deco. skromny domek Nicka Carrawaya, widać wpływy Arts&Crafts skromny domek Nicka Carrawaya Mieszkanie, w którym kilka chwil później będzie mieć miejsce dzika impreza, dzięki intensywnym plamom czerwieni można prawie poczuć napięcie Nicka Carrawaya. Stroje również zostały dopracowane w najmniejszym detalu i są fantastyczne. dywan projektu Catherine Martin kolekcja dywanów Catherine Martin Czeeeeść, Leo! 😉 a tu pozostałe WNĘTRZA FILMOWE, o których pisałam: źródła: architectural digest,
Wielki Gatsby inspiruje. Top 25 + pomysłów na włosy Gatsby na Pinterest Model Daviela Galvina, Emma (po lewej), pracuje w pełni z Gatsby, machając palcami po całym okręgu, a pisarka Denis (po prawej) pokazuje, jak możesz dodać odrobinę . Wielka gorączka Gatsby ‘ ego! Nadaj swoim włosom ryczący lok lat dwudziestych z Zobacz 4 Francis Scott Fitzgerald jest jednym z najważniejszych amerykańskich pisarzy tworzących w "szalonych latach 20." Znany szerszej publiczności ze swego życiowego dzieła, "Wielkiego Gatsby'ego", był również jednym z artystów należących do tzw. "Straconego pokolenia", tj. twórców odrzucających wartości kultywowane podczas Pierwszej Wojny Światowej. Wyraz sprzeciwu Fitzgeralda wobec panującej w tamtym okresie sytuacji znajduje swe odzwierciedlenie w niesamowitej historii Gatsby'ego, który nie na darmo dochrapał się przydomka "wielki". Na wieść o przygotowaniu kolejnej (bodajże czwartej) adaptacji książkowego pierwowzoru fan prozy Fitzgeralda (w tym również i niżej podpisany) zareagował co najwyżej wzruszeniem ramion. Gdy jednak do listy konkretów doszły takie nazwiska jak Baz Luhrmann (reżyser), Leonardo DiCaprio czy Tobey MaGuire, całe przedsięwzięcie zaczęło nabierać kolorytu (również dosłownie, jak się miało niebawem okazać). Kolejne wieści nie były jednak optymistyczne: donoszono o użyciu techniki 3D (w melodramacie?!?), skrytykowano pierwsze plakaty, dostało się również zwiastunowi okraszonemu muzyką od Jaya-Z... Jak zatem wypada kolejna wizja dostatniego życia Jaya Gatsby'ego według Baza Luhrmanna? Akcja produkcji ma miejsce we wspomnianych latach 20. XX wieku w Nowym Jorku. Narratorem historii jest młody Nick Carraway (Tobey MaGuire), który ma szczęście zapoznać Jaya Gatsby'ego (Leonardo DiCaprio), obrzydliwie bogatego businessmana regularnie wyprawiającego huczne imprezy w swojej willi. Jak się okazuje, bogacz pragnie w ten sposób zbliżyć się do ślicznej Daisy Buchanan (Carey Mulligan) z którą przed laty łączył go płomienny romans. Niestety, obecnie piękność jest żoną porywczego Toma (Joel Edgerton), który za nic nie wypuści jej ze swoich rąk. Czy Gatsby'emu uda się doprowadzić swoje marzenie o odzyskaniu ukochanej do szczęśliwego końca? Dzieło Luhrmanna to krzykliwa burleska gloryfikująca wystawny styl życia Gatsby'ego, przede wszystkim zaś huczne imprezy odbywające się w jego domostwie. Feeria barw, razem z wizualnym przepychem i jarmarcznym klimatem przyprawia o istny zawrót głowy. Wielobarwne stroje, pstrokate dekoracje, alkohol lejący się strumieniami, konfetti wystrzeliwane ochoczo w sam nieboskłon i tłum ludzi przypominają istny karnawał trwający cały rok. Mając przed oczyma tak widowiskowe obrazy, widz jest w stanie uwierzyć, iż Amerykanie w latach 20. faktycznie żyli tylko od zabawy do zabawy, odliczając czas tonami obalonych butelek. Doświadczając tak fantazyjnie ukazanej imprezy, kinoman czuje się niczym jej uczestnik, gubiąc się w gąszczu przeróżnych sylwetek tańczących na parkiecie (również życiowym). Niestety, wystawny styl wizualiów niejako spycha w cień same postacie, na nich zaś opierał się przecież geniusz dzieła Fitzgeralda. Podczas seansu momentami można odnieść mylne wrażenie, ze historia Gatsby'ego i jego ambicji stanowi ledwie dodatek do atrakcyjnego opakowania. Na plus trzeba zaliczyć pewne odstępstwa od książkowego pierwowzoru, a zwłaszcza kompozycję szkatułkową historii ukazanej w filmie. Nie zdradzę chyba za wiele jeśli napomknę, że Nick Carraway snuje swą opowieść w gabinecie psychiatry, po czym (za namową tego ostatniego) przelewa swe myśli na papier. Z drugiej jednak strony, Luhrmann pominął parę istotnych wątków ( poprzez niemal całkowite zignorowanie postaci Jordan Baker), w innych zaś dodając odrobinę własnej inwencji (vide spotkanie w tajnej "piwiarni"). Poprzez wspomniane zabiegi, twórca filmowej adaptacji oferuje wytrawnemu bibliofilowi szansę na nowe doświadczenie, spłycając jednocześnie wymowę oryginału w pewnych aspektach. Udźwiękowienie "Wielkiego Gatsby'ego" stanowi odważny, aczkolwiek udany eksperyment łączący dwa różne gatunku muzyczne. W przeważającej części scen szata muzyczna składa się z typowych "kawałków" popularnych w latach 20. ubiegłego wieku (wesoła jazzowa muzyczka do radosnego podrygiwania), gdy jednak na ekranie ukazana jest orgia kolorów buchających z rozgrzanych do czerwoności ciał imprezowiczów, do akcji wkraczają rytmy produkcji wymienionego wcześniej Jay'a-Z jak również i innych popularnych wykonawców (np. Typowy dla tego pierwszego czarny rap szczególnie mocno podkreśla momenty kompletnej utraty kontroli (patrz: posiadówa zakończona piciem na umór), nadając im agresywnego wydźwięku (w czym pomaga także "postrzelony" montaż). Niestety, poza wspomnianymi eksperymentami z formą tak wizualną jak i dźwiękową, film stanowi zwyczajny melodramat bez duszy obecnej na kartkach powieści. Oczywiście zarówno DiCaprio, jak i Tobey MaGuire czy Carey Mulligan starają się jak mogą, by tknąć nieco życia w swoje postacie, jednak brakuje im realności, prawdopodobnie w dużej mierze przez koncentrację Luhrmanna na dostarczeniu widzowi spektakularnych doznań wizualnych. Główne postacie wyglądają niczym kukiełki wciśnięte w stroje epoki, pozbawione ikry i grające tak, jak każą im grać kolejne pociągnięcia sznurków. Innymi słowy – sztucznie, bez charakterystycznej ikry. Odbiera to jednocześnie uroku wydarzeniom ukazanym na ekranie. Jako zagorzały fan książki Fitzgeralda, nie mogę jednak przejść obojętnie wobec autorskiej wizji Baza Luhrmanna. Widz znający fabułę oryginału nie ucierpi tak bardzo z powodu pominięcia pewnych wątków czy obecności skrótów myślowych. Braki w scenariuszu skutecznie nadrabia strona wizualna, oferując wystawną i szampańską zabawę bez zobowiązań. Reżyser ukazuje widzowi niepohamowany przepych, którego aż chciałoby się doświadczyć na własnej skórze. Nietypowa muzyka zaś jest połączeniem tyleż agresywnym co hipnotyzującym. Gryzące się ze sobą na pierwszy rzut ucha motywy stanowią iście wybuchowy amalgamat. Piękna i efektowna wydmuszka, lecz (w porównaniu z oryginalnym tekstem) pustawa w środku. Niemniej dla fanów Fitzgeralda to wciąż pozycja obowiązkowa. Ogółem: 7+/10 W telegraficznym skrócie: dzięki wizji Luhrmanna widz jest w stanie pojąć czemu lata 20. w Ameryce cieszyły się sławą beztroski i wszechobecnego przepychu; burleskowe ukazanie przyjęć u Gatsby'ego to niekończący się karnawał oblany litrami procentowego płynu; odważne połączenie jazzu i rapu dostarcza niezapomnianych wrażeń; szkoda jeno, iż ucierpiała głębia postaci; parę wątków również poleciało do użytkowników uznało tę recenzję za pomocną (61 głosów).Wielki [?] Gatsby Film „Wielki Gatsby” otworzył tegoroczny festiwal w Cannes. Od tego czasu zbiera skrajne recenzje. Jedni go odrzucają i mocno krytykują, inni są zachwyceni i oczarowani. Czy „Wielki Gatsby” rzeczywiście jest wielki? Adaptacja powieści Francisa Scotta Fitzgeralda, która jest jednym z największych dzieł XX-wiecznej literatury amerykańskiej. Narratorem jest Nick Carraway (Tobey Maguire, kojarzony najczęściej ze swoją tytułową rolą w „Spidermanie”), który opisuje całą historię w ramach terapii antydepresyjnej. Cofa się on, do lat swej młodości. Nowy Jork, lata 20. ubiegłego wieku, czasy jazzu oraz prohibicji. Nick, po nieudanej próbie zostania pisarzem, przyjeżdża do miasta, by spróbować swych sił i szczęścia na Wall Street. Wynajmuje skromny domek na Long Island, niedaleko willi swej kuzynki Daisy (Carrey Muligan) i jej męża Toma Buchnana (Joel Edgerton). U nich spotyka golfistkę Jordan (Elisabeth Debicki), która opowiada mu o niezwykle tajemniczym milionerze Jay’u Gatsbym (Leonardo DiCaprio). Kiedy niedługo potem Nick otrzymuje zaproszenie na jedną z uczt u bogacza, na którą przybywa cała „śmietanka” Nowego Jorku, jego życie nie będzie już takie samo jak przedtem. Okazuje się, że Jay i Daisy przed laty byli kochankami, a bezgraniczna miłość Gatsbiego przetrwała lata rozłąki, sprawiając, że chce on odzyskać ukochaną. Od tej pory młody Carraway staje się świadkiem melodramatycznej historii, rozgrywającej się miedzy tym dwojgiem, a jako przyjaciel Jay’a poznaje także jego tajemniczą przeszłość. źródło ilustracji: Reżyser Baz Lurhmann, spod którego ręki wychodziły już takie filmy jak: „Romeo i Julia” z 1996 roku, „Mulin Rouge”, czy „Australia”, podjął się nie lada wyzwania. „The Great Gatsby” zagościł już wcześniej na wielkim ekranie (w 1974 roku). Wtedy wyreżyserował go Jack Clayton i ta adaptacja powieści Fitzgeralda uznana była i jest za bardzo dobrą. Luhrmann natomiast postanowił nieco „uaktualnić” tą historię, a jest wprawiony w tego typu zabiegach. Wcześniej pokazał to w „Romeo i Julii”, kiedy dramat Szekspira przeniósł w czasy współczesne, z samochodami, wieżowcami i gangsterami w tle, co początkowo szokowało odbiorców, ale później bardzo się im spodobało. Natomiast „Wielki Gatsby”, moim zdaniem, wydaje się być nieudaną próbą „uwspółcześnienia” tekstu literackiego. W tle nieco nudnej historii, mamy garstkę motywów oddających klimat lat 20. i 30. Takich jak stroje, elementy scenografii i 3 minuty utworu na trąbce. Więcej nie słychać jazzowej muzyki, którą oddychały lata 20. W zamian za to mamy aranżacje utworów Jay’a Z i Beyoncé, które nijak się mają do XX-wiecznych realiów, garniturów, czy retro samochodów. Kolejne rozczarowanie to nienajlepsza grafika: niedopracowane rzuty komputerowe na przesycone bogactwem wille i ogrody, które w filmie bardziej przypominały makietę, czy disnejowskie produkcje. źródło ilustracji: No i na koniec, to co właściwie najważniejsze: aktorzy. Grają oni poprawnie, jednak nie olśniewająco. To, co pokazali w „Wielkim…” przypomina trochę grę akademicką. Postaciom zabrakło charakteru, emocji i kolorytu. Tobey Maguire, mimo starań nie pokazał oscarowych umiejętności. Nie podołał zadaniu prowadzenia narracji filmu, a opowiedziana przez niego historia nie była intrygująca. Odtwórczyni roli Daisy - Carrey Muligan, jedna z bardziej obiecujących, współczesnych aktorek, nie poradziła sobie dobrze, a raczej rozczarowała, jest sztuczna, plastikowa. Nie potrafiła do swej postaci tchnąć życia oraz ukazać jej „głębi” i emocji. Całość powinien wynagrodzić Wielki - Leonardo, o którym mówi się , że z filmu na film jest coraz lepszy. To już jego kolejna, po „Romeo i Julii” (gdzie DiCaprio zagrał tytułową rolę męską), współpraca z australijskim reżyserem - Luhrmannem. Trzeba przyznać, że w produkcji „The Great Gatsby” - Leo, w porównaniu z adaptacją szekspirowskiego dramatu, czy „Titanikiem”, jest rzeczywiście bardziej świadomy i dojrzały aktorsko. Ale niestety nie szokuje i nie zachwyca. Nie mogę powiedzieć, że „Wielki Gatsby” Luhrmanna to film całkowicie beznadziejny i bezwartościowy. Urzekający w filmie jest wystrój wnętrz, dopracowany w każdym calu; tutaj ogromny ukłon w kierunku projektantów. Kolejny punkt, który przykuwa uwagę, to świetnie kostiumy, wspaniale dobrane, pełne finezji, wdzięku, doskonale nawiązujące do mody z lat 20., czy 30. Cały obraz „Wielkiego Gatsbiego” jest pełen kiczu, przepychu, szalonych przyjęć, morza alkoholu, willi z basenami. Część osób uznaje to za zamierzony zabieg reżysera, który w ten sposób chciał skrytykować konsumpcyjny styl życia i uświadomić nam, że życie płynie, wszystko przemija, a tak jak wtedy w XX wieku, tak i teraz człowieka, nawet bogatego, dopada samotność. źródło ilustracji: Baz Luhrmann z „…Gatsbiego” bez wątpienia zrobił show. Jeśli to, w połączeniu z historią miłosną i „cukierkowością” widzowi wystarcza - będzie bardzo zadowolony, jeśli nie, z kina wyjdzie nieco zawiedziony. Uważam, że ten film warto zobaczyć, aby mieć swoje zdanie i skonfrontować własny odbiór z recenzjami krytyków, czy bloggerów. Choć ostrzegam, że nie jest to raczej produkcja, która nie pozwoli Wam spać po nocach. Wiktoria Michalak, 1a
Recenzja filmu: "Wielki Gatsby", reż. Baz Luhrmann. Najnowsza ekranizacja Fitzgeralda zachęca do ponownego zajrzenia do książki. Miało być wielkie wydarzenie, film otwierał niedawno festiwal w Cannes, a wyszło raczej średnio. Scenografowie się napracowali, pałac Gatsby’ego wygląda tak, jak powinien, bogato i okropnie, Nowy JorkFOTO: kadr z filmu Dzisiaj coś z przeciwnego bieguna. Rozmach i pompa. Zapierająca dech w piersiach scenografia, krzykliwa muzyka, mnogość kolorów, wrażeń i słowem Wielki Gatsby Baza Luhrmanna. Film przez bardzo wielu porównywany do Moulin Rouge tego samego reżysera, który podobnie jak Gatsby otrzymał statuetki Oscara za obu filmów są nieuniknione ze względu na to, co napisałam wcześniej. Łączą je podobny rozmach, podobna różnorodność, podobne Gatsby jest adaptacją powieści Fitzgeralda. Nie pierwszą. Najsłynniejszą dotąd była ta z 1974 r. z Mią Farrow i Robertem zawsze przy okazji adaptacji podnoszą się głosy, że jest słaba, że nie oddaje atmosfery, pomija szczegóły będę się na tym skupiać, bo nie znam, nad czym ubolewam, ale zamierzam nadrobić, powieści tym nigdy raczej nie miewam pretensji do twórców filmowych, ponieważ uważam, że mają prawo do własnych że nie znam powieści, wcześniejszą adaptację pamiętam, jak przez mgłę, mogłam sobie pozwolić na oglądanie filmu bez żadnych absolutnie mi się bardzo. Może dlatego, że jestem trochę jak dziecko i każdy film oglądam jak pierwszy i podobają mi się świecidełka i mnogość kolorów. Może dlatego, że muzyka w filmie potrafi mnie porwać, może dlatego, że uwielbiam patrzeć i podziwiać świetnych aktorów?Może dlatego, że znowu poruszyła mnie historia Człowieka?Bo przez te wszystkie cudowności, przez ten blichtr i hałas ja widzę przejmującą historię ona, to on w ostatecznym rozrachunku są tutaj najważniejsze. To smutne, pełne rozpaczy i bólu oczy Gatsby'ego, albo Georga Wilsona pozostają w pamięci po seansie. To złość i obrzydzenie i umiejętność współczucia Nicka Carrawaya są tutaj filmu jest budowana przez Luhrmanna świetnie i z wyczuciem. Z przesadą, ale to cel chyba zamierzony. Z jednej strony skromność, również ta materialna, i powściągliwość Carrawaya, z drugiej niewyobrażalne więc bogactwo i szastanie bogactwem w sposób obrzydliwy po stronie Gatby'ego, a z trzeciej jeszcze, jak mawiał Skrzypek na dachu, brudny, przytłaczający świat bez możliwości ucieczki do czegoś lepszego Georga pod mikroskopem, kiedy się już wyłuska, co wcale nie jest takie trudne, oglądamy tu przeróżne typy ludzkie. Miotające się w poszukiwaniu uznania, lepszego życia, zadowolenia, najczęściej egoistycznego. Są chwile, kiedy atmosfera robi się tak duszna, że chciałoby się uciec, bo wiadomo, że za chwilę stanie się coś strasznego. I staje wszystko się wali, jak domek z kart. Misternie utkana pajęczyna rwie się na strzępy. I nagle wszystko jawi się, jako miraż dużego, ślicznego ten chłopiec, niezwykły, cudowny, przez wszystkich uwielbiany, okazuje się żyjącym pośród iluzji własnego umysłu i pobożnych życzeń, słabym, zwykłym człowiekiem, który nie wie, jak to bogactwo, od którego uzależnił własnego szczęście, okazuje się nic niewarte, niepotrzebne, Gatsby Luhrmanna to taka bardzo kolorowa bajka z jeśli jest źle ulokowana, nie pokonuje złego świata i ludzi, bogactwo w ostatecznym rozrachunku szczęścia nie daje i na koniec nie zostaje nic, jeśli depcze się podstawowe wartości i Gatsby to film zrobiony z rozmachem jako się rzekło. Wiele szczegółów tu zaskakuje. Przede wszystkim muzyka hiphopowa, która w pierwszym momencie budzi to? Lata dwudzieste, a tu hip hop? W sumie jednak jakoś tu ona pasuje, jakoś się okazuje, że podkreśla te niewiarygodne sytuacje, podkręca atmosferę, wyciąga na wierzch ale takie mam świecidełka, białe marmury i mnóstwo światła, piękne wnętrza i niesamowite stroje, krajobrazy. Wszystko jest cudowne, buduje atmosferę czegoś wyjątkowego, pożądanego, by pęknąć nagle, jak bańka mydlana, kiedy zabraknie prawdziwej, życiodajnej wszystko pozostaje takie same, tak samo piękne, a jednak traci swoją moc. Bo coś się skończyło, bo ktoś został zraniony, bo umarła nadzieja, bo okazało się, że ludzie od romantyzmu bardziej cenią sobie bogactwo, materialną wygodę, swój własny czubek nosa, bez oglądania się na kogokolwiek może jednak wcale tak nie jest, bo Gatsby przecież zbudował sobie świat całkowicie wyidealizowany. Postawił Daisy na piedestale, na który wcale nie zasłużyła. To może wcale nie jej wina, bo jest, jaka jest, to tylko on widzi to, co chce nagle wielki Gatsby - tajemniczy, wzbudzający respekt, człowiek ogromnego sukcesu, wydający setki tysięcy na wystawne przyjęcia, okazuje się małym chłopcem, który marzy o wielkiej, niemożliwej miłości. Okazuje się człowiekiem żyjącym w świecie iluzji oderwanym od rzeczywistości. Tracącym grunt pod nogami, kiedy to wszystko nagle upada, kiedy dociera do niego świadomość, że to o czym marzył przez lata, nie może się kto pokonał tyle przeciwności i nie stracił wiary podtrzymywany przez żyjące w nim uczucie i ginącym, kiedy prawda okazuje się taka jest w roli Gatsby'ego Leonardo di cudowny sposób przechodzi przez wszystkie etapy. Najpierw jest tajemniczym, przystojnym, pożądanym przez wszystkie kobiety i jednocześnie wzbudzającym respekt w mężczyznach człowiekiem sukcesu, gościem niesamowicie silnym, potrafiącym pokonywać wszystkie przeciwności losuBy już za chwilę okazać się nieuleczalnym, delikatnym romantykiem, który zależy w całości od jednego słowa i spojrzenia by na koniec ukazać się, jako samotny, złamany człowiek poszukujący przyjaźni. Ktoś, do kogo z trudem dociera prawda o tym, że to nie jest tak, jak myślał. Jeszcze się łudzi, ale już wie i jest nawet trochę śmieszny i żałosny w tym łapaniu się ostatniej iskierki nadziei, jaka się na moment Caprio jest znowu genialny. Gra jak z nut. Jest po prostu Gatsbym całą postawą, każdym gestem, spojrzeniem grymasem. I jest w tym lekkość, jest prawda, jest uczucie. Mówi nawet jakoś inaczej niż jest Jason Clarke jako George Wilson. Zrozpaczony, przytłoczony, pełen jakiegoś szaleństwa od samego początku, kiedy go poznajemy, mechanik samochodowy. W pamięci na długo pozostają jego pełne bólu i rozpaczy, niebieskie jeszcze Joel Edgerton czyli Tom Buchanan. Gruboskórny, ordynarny kobieciarz. W sumie nie można powiedzieć, że do końca zły, chociaż na pewno też nie dobry. Nie bardzo można go lubić, a to moim zdaniem komplement dla aktora. Jest świetny, gra przede wszystkim mimiką, jest w nim cały czas nieznośne dla widza Mulligan zagrała tak, że w sumie to zastanawiałam się, co ten Gatsby w niej tak naprawdę widzi. No właśnie! Teraz przyszło mi do głowy. To właśnie o to chodzi. On widzi w niej coś, czego w niej nie ma i Mulligan to właśnie zagrała. W takim razie przepraszam i zwracam Tobey Maguire? Powiem tak: jak to Tobey Maguire. Po prostu jest i jakoś się specjalnie nie rzuca w oczy. No, w sumie to polecam. Moim zdaniem Wielki Gatsby to świetne kino. Kino w dosłownym znaczeniu słowa, kino do podziwiania wszystkich twórców razem i każdego z osobna. I kino prawdziwych się reżyserowi, że film jest kiczowaty, że ten cały przepych niczego nie wnosi, jest pusty. Moim zdaniem, dzięki temu przepychowi i kiczowatości właśnie tak boleśnie możemy poczuć upadek bohatera i narratora, bo jest kontrast.
Filmy kostiumowe stanowią bardzo ważny element światowej kinematografii. To właśnie dzięki nim możemy poznać realia minionych czasów, a także rozkoszować się przyjemnymi dla oka kadrami. Jakie filmy kostiumowe warto obejrzeć? To obowiązkowe pozycja dla wszystkich miłośników dobrego kina!Choć postęp technologiczny pozwala na zastąpienie wielu elementów scenografii motywami, które tak naprawdę nie istnieją, nie możemy zapominać o produkcjach, w których zauważalny jest ogromny wkład pracy ludzkich rąk. Podczas seansu warto czasem zwrócić uwagę na to, w jakich kreacjach występują na ekranie aktorzy. Umiejętny odbiór wizualny to przecież jeden z najważniejszych aspektów zrozumienia serwowanego reżysera Pianista (2002)Historia Władysława Szpilmana, wybitnego polskiego pianisty, którego młodość przypadła na lata pogrążonej w wojnie Warszawy. Dzieło Romana Polańskiego, uzupełnione o zdjęcia Pawła Edelmana to ukazanie jednej z największych zbrodni w dziejach ludzkości w sposób, który jest ogromnym przeżyciem dla każdego do wspomnianych czasów kostiumy są równie silną stroną całej produkcji. Na ekranie możemy dostrzec typowe stroje wielu warstw społecznych, a także oficerów i żołnierzy, którzy przyczynili się do znanego wszystkim przebiegu Piękny film kostiumowy o miłości: Wielki Gatsby (2013)Nowy Jork, 1922 roku. Czasy prohibicji i gangsterów. Miłość przeplata się z nienawiścią. Brawurowa gra Carey Mulligan i Leonarda DiCaprio, w połączeniu z kreacjami dopracowanymi w nawet najdrobniejszym szczególe, to rozkosz dla każdego amatora dobrego kina i niebanalnych Misja (1986)Nawrócony łowca niewolników (w tej roli Robert De Niro) i Ojciec Gabriel (Jeremy Irons) budują misję dla Indian Guarani. Agresja najeźdźców wywołuje w jezuitach potrzebę walki w imię ludu, któremu oddali całe swoje serce. Poruszająca oprawa muzyczna Ennio Morricone, niezwykła historia, uzupełniona o świetne kostiumy, sprawiają, iż o seansie przez długi czas naprawdę trudno zapomnieć…4. Polskie filmy kostiumowe: Ogniem i mieczem (1999)Najlepsze filmy kostiumowe należy uzupełnić o jedną z najważniejszych pozycji w historii polskiego kina. Adaptacja powieści Henryka Sienkiewicza wciąż jest inspiracją dla wielu reżyserów. Doskonałe dialogi oraz stroje rodem z XVII wieku sprawiają, iż wielu kinomanów nie ma oporów przed nazwaniem filmu prawdziwym arcydziełem. W rolach głównych Izabella Scorupco, Michał Żebrowski, Krzysztof, Kowalewski, Alicja Bachleda- Córuś i wielu Wyznania gejszy (2005)Produkcja reżyserii Roba Marsahalla to połączenie pięknych kolorów, bajecznej scenerii i kostiumów, które wspaniale oddają klimat Japonii, skupiając się na tragicznym okresie drugiej wojny światowej. Stroje gejsz pozwalają zrozumieć wieloletnią tradycję wspomnianego Jak zostać królem (2010)Rok 1939. Król Jerzy VI (Colin Firth) boryka się z problemem, który w znacznym stopniu wpływa na sprawowaną przez niego funkcję. Film pełen skrajności. Patos przeplata się z niebanalnym żartem, a stroje stanowią prawdziwą wisienkę na torcie w całej produkcji. 7. Filmy o miłości kostiumowe: The Love Witch (2016)Film nieco mniej znany, jednak niezwykle ważny w kontekście ukazanego zestawienia. Zjawiskowo piękna czarownica przyjeżdża do małego miasteczka w poszukiwaniu prawdziwej miłości. Wraz z jej przybyciem mężczyźni zaczynają zachowywać się w bardzo dziwny w tonie groteski i horroru zachwyca niezwykle bogatą kolorystyką. Stroje balansujące na granicy absurdu. Produkcja dopracowana w najmniejszym detalu zachwyca z każdą minutą. 8. Filmy kostiumowe Netflix: Peaky Blinders (2013-)Rodzina gangsterów Birmingham wzbudza postrach w całym miasteczku. Zapięte pod samą szyję koszule, kaszkiety, które tak naprawdę używane są jako broń, eleganckie zegarki, wypastowane buty, perfekcyjnie skrojone marynarki to cechy charakterystyczne członków rodziny Shelby. Żeńska strona produkcji również zachwyca. Klasa, kobiecość i zjawiskowe suknie wręcz zapierają dech w Murphy w roli swojego życia i najlepszej formie od lat. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich osób, które chcą bez reszty oddać się pasjonującej historii i kadrom na najwyższym Wielka ryba (2003)Przepiękne i poruszające wspomnienia schorowanego Edwarda Blooma niosą morał, który w głowie widza tkwi przez bardzo długi czas. Przyjemne dla oka sceny i bajeczne stroje nie mają sobie równych. Cóż, w końcu reżyserem jest sam Tim Burton. W roli głównej Ewan McGregor, Jessica Lange, Helena Bonham Carter i wielu innych…10. Filmy o miłości kostiumowe: Anna Karenina (2012)Film, który w wielu rankingach plasuje się na wysokich pozycjach. Ekranizacja powieści Lwa Tołstoja to ukazanie tragicznej miłości Anny Kareniny (Keira Knightley) i Aleksandra Wrońskiego (Aaron Johnson) w latach 70. XIX na ten okres stroje to jeden z najważniejszych aspektów całej produkcji. Anna Karenina przyniosła dochody, które szacuje się na prawie 70 milionów dolarów!ZOBACZ ZDJĘCIA:Kadr z filmu „The Love Witch”The Love Witch to film, o którym nie mówi się głośno, lecz to właśnie niezwykła kolorystyka i bajeczne stroje zapewniły mu wysoką pozycję w wielu rankingach. Kadr z serialu „Peaky Blinders”Historia gangsterskiej rodziny Shelby z Birmingham to nie tylko niezwykle wciągający scenariusz, ale również stroje, które oddają klimat okresu Wielkiej Brytanii tuż po I wojnie z filmu „Anna Karenina”Wysokobudżetowa ekranizacja powieści Lwa Tołstoja w oczach wielu krytyków uchodzi za najpiękniejsze ukazanie historii miłosnej o tragicznym finale. Stoi za tym nie tylko świetna obsada, ale również muzyka i stroje, których przygotowanie to ogromny wkład wielu zaangażowanych osób. ZOBACZ TEŻ:Filmy o wampirach i wilkołakach. Najlepsze filmy z motywem wampiraFilmy z Julią Roberts. 8 najlepszych propozycji filmowych z gwiazdą kinaFilmy z Cameron Diaz. 6 najlepszych filmów ze znaną gwiazdą HollywoodNajlepsze filmy biograficzne. Top 10 filmów, które trzeba zobaczyćFilmy z Meryl Streep. 15 najlepszych produkcji z gwiazdą Hollywood
.